Wystartowaliśmy z Gdańska 20 czerwca, czyli całe 4 dni po tym, jak ogłoszono otwarcie granic z Niemcami.
Jak wyglądała nasz podróż, co trzeba wiedzieć przed wyruszeniem w drogę i z jakimi trudnościami trzeba się liczyć w poszczególnych krajach, przeczytacie poniżej.

Granica z Niemcami
Przekroczyliśmy niemal bezwiednie, żadnych blokad, o których było głośno przez ostatnich kilka tygodni, żadnych służb zaopatrzonych w kosmiczne kombinezony. Nic!
Wjazd z Polski do Niemiec nie podlega żadnym ograniczeniom, a władze niemieckie nie prowadzą kontroli granicznej przy wjeździe z Polski.
Co dla nas ważne, osoby przyjeżdżające z Polski nie podlegają kwarantannie.
A zatem wjeżdżamy!
Pierwszy postój na stacji benzynowej i już wiemy, że w Niemczech nadal, podobnie jak w Polsce, obowiązuje nakaz chodzenia w maseczkach w przestrzeniach zamkniętych. Przy wejściu do każdego przybytku, trzeba też dezynfekować ręce. Zresztą wszelkie informacje są umieszczone przy wejściach.
Widać, że Niemcy stosują się do tych wytycznych i potrafią wyprosić z lokalu, jeśli nie zastosujecie się do tych wytycznych!
Za niezakrywanie nosa i buzi w przestrzeni publicznej grozi mandat 150 Euro (gdzieś to wyczytałam w sieci, ale podobno w każdym landzie kwota ta jest inna).
Nie sprawdziliśmy na naszej skórze, przed wyjazdem zaopatrzyliśmy się w zapas maseczek dla całej naszej rodziny.
Granica z Austrią
Również w dniu 16.06.2020 zniesione zostały obostrzenia dla Polaków przyjeżdżających do Austrii.
Polacy nie muszą przedkładać na granicy badania na obecność wirusa SAR-CoV-2, nie muszą również odbywać 14 dniowej kwarantanny. Tranzyt jest możliwy bez ograniczeń.
Zatrzymaliśmy się na jednej ze stacji benzynowych, żeby zatankować naszego smoka – i tu ku naszemu zdziwieniu, nikt już nie chodził w maseczkach, brak było jakichkolwiek informacji o obowiązujących środkach bezpieczeństwa.
I tak przez Austrię przejechaliśmy.
Jedziemy dalej…
Granica ze Słowenią
Słysząc od naszej kuzynki Iwony tyle dobrego o tym kraju, chcieliśmy się zatrzymać choć na jeden dzień nad jeziorem Bled…
Musieliśmy niestety zmienić plany, a Słowenię przejechać tranzytem. Wszystko po to, by nie trafić na przymusową 14-dniową kwarantannę.
OBOWIĄZEK KWARANTANNY NIE DOTYCZY OSÓB W TRANZYCIE, JEŻELI ICH POBYT NA TERYTORIUM SŁOWENII NIE PRZEKRACZA 12 GODZIN – czytamy na stronie MSZ.
I do dziś nic w tym temacie się nie zmieniło…
Słowenia należy do krajów strefy Schengen stąd na granicach z Austrią, Węgrami i Włochami nie funkcjonują stałe posterunki graniczne. Niemniej jednak, jak podaje MSZ, z uwagi na aktualną sytuację w Europie, na granicy z Austrią przywrócone zostały tymczasowe, okresowe kontrole paszportowo-osobowe.
My szczęśliwie kontrolowani nie byliśmy i żadnej podobnej kontroli nie zaobserwowaliśmy.

Granica z Chorwacją
Chorwacja w pełni otworzyła granice dla obywateli RP – zniesione zostały wszelkie obostrzenia oraz obowiązek odbywania kwarantanny po wjeździe do Chorwacji.
Żadne testy, czy inne dokumenty nie są wymagane przy wjeździe do Chorwacji.
Podróżujący mogą skorzystać z aplikacji https://entercroatia.mup.hr/ w celu dokonania rejestracji przyjazdu, co też uczyniliśmy.
Ale przy przekraczaniu granicy, nikt nam tej rejestracji nie sprawdzał.
Jak byście zapomnieli Chorwacja leży poza strefą Schengen – wjazd możliwy jest wyłącznie za okazaniem ważnego dowodu osobistego lub paszportu.
I tyle!
Czy podróż była dla nas uciążliwa? Wcale! Trzeba tylko być na bieżąco z sytuacją epidemiologiczną kraju, do którego się udajemy i stosować się do zaleceń!
Wszelkie aktualne informacje czerpiemy ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych: https://www.gov.pl/web/dyplomacja/informacje-dla-podrozujacych
A może Wy macie jakieś doświadczenia w podróżowaniu po Europie po pandemii? Piszcie w komentarzu, chętnie posłuchamy!